archiwum

Ukraińcy, którzy dość szczęśliwie wyszli z grupy – ostatnie miejsce dające awans w rankingu drużyn z trzecich miejsc – niespodziewanie grają dalej. Po pokonaniu Szwedów, poprzeczka idzie zdecydowanie wyżej. W Rzymie zmierzą się z Anglią. Podopieczni Szewczenki i tak już zrobili wynik ponad miarę. Celem było wyjście z grupy i to się udało.

Po pierwszym meczu w grupie z Holandią wydawało się, że mogą nawet namieszać coś więcej w turnieju – w sumie jako jedyni zostali z grupy C. Sęk w tym, że zadziałał tu przypadek – bardziej opłacało się w tej grupie zająć 3. miejsce i trafić na przeciętnych Szwedów (w teorii miała to być Hiszpania… Boże, nasza grupa była chyba najsłabsza na całym Euro), niż na Włochów czy Czechów. No, ale nie zabierajmy Ukraińcom sukcesu, samo się nie awansowało. Jednak myślę, że ćwierćfinał to będzie ich ostatni przystanek na tym turnieju.

Na drodze staje główny faworyt do zwycięstwa w całym turnieju. Na Anglię jest najniższy kurs ze wszystkich pozostałych drużyn – 2,85] – trudno się nie zgodzić. Anglia ma autostradę do finału. Teraz Ukraina, potem prawdopodobnie Dania – brak finału będzie gigantyczne rozczarowaniem. Podstawy do sukcesu są spore, ponieważ Anglia nie straciła jeszcze gola na Euro, a jest już po czterech meczach. W świetnej formie jest Sterling, wtóruje mu Kane. Nie jestem jakimś wielkim zwolennikiem Southgate’a, ale trzeba przyznać, że bardzo dobrze ustawia i przede wszystkim skutecznie rotuje składem – chyba nikt nie spodziewał się, że na Niemcy wyjdą trójką obrońców. Spodziewam się spokojnego, kontrolowanego zwycięstwa Synów Albionu bez straty gola z kursem 2,0.