archiwum

Spotkanie Holandia – Ukraina to bezapelacyjnie najlepszy do tej pory mecz mistrzostw. Praktycznie od pierwszej minuty drużyny grały cios za cios, box to box – aż chciało się oglądać. Mimo, że do przerwy było 0:0, głównie za sprawą bardzo dobrze dysponowanych tego dnia bramkarzy (szczególnie Bushchana), nikogo nie zdziwiłoby jakieś 2:1 na przykład. Po przerwie z kolei mimo, że strzałów celnych i groźnych sytuacji było mniej, niż w pierwszej połowie zobaczyliśmy aż 5 goli. Po prostu w pierwszej połowie nie wpadało.

Holandia ma spory potencjał ofensywny. Jak widać po pierwszym meczu, stwarzają masę sytuacji. Grają u siebie i chcą grać ofensywnie, ku uciesze zgromadzonych kibiców. Niekwestionowaną gwiazdą jest Depay, bardzo dobrze wygląda Weghorst, Wijnaldum i de Jong też fajnie kreują grę.

Skoro tak dobrze wyglądało to na tle, wydaje mi się, dobrze ułożonej przez Szewczenkę Ukrainy, to tym bardziej dobrze będzie wyglądać na tle przeciętnej Austrii. Austrii, która gola straciła z najsłabszym zespołem na Euro. Wiem, wiem babol bramkarza, który nie powinien się zdarzyć, no ale jednak. Po za tym kilka innych, wcale nienajgorszych okazji też mieli.

Myślę, że znowu zobaczymy bardzo ofensywną, fajnie dla oka grającą Holandię, która będzie chciała potwierdzić swoje aspiracje do strefy medalowej i dlatego typuję, że w każdej połowie strzelą min. 1 bramkę po kursie 2,35.