archiwum

Grupę śmierci otwieramy meczem naszych bratanków Węgrów i Portugalii.

Madziarze są skazywani na porażkę w każdym z 3 meczów w grupie. I w sumie ciężko się dziwić. Portugalia, Francja i Niemcy to potęgi. Będzie ciężko ugrać nawet 1 pkt. Ale to turniej finałowy i nie takie historię piłka widziała. Przypomniało mi się EURO2004, kiedy w grupie D grała Łotwa, a w grupie byli jeszcze mocni Czesi (wygrali grupę), Niemcy i Holandia. Udało się Łotwie ugrać punkcik z Niemcami. Była to gigantyczna niespodzianka. Węgrzy to nie Łotysze, są trochę lepszą drużyną, ale przeciwnicy są chyba jeszcze mocniejsi. Na plus działa to, że dwa mecze zagrają przed własną publicznością, w tym właśnie ten z Portugalią.

Portugalia to obrońca tytułu i na pewno będą chcieli rozpocząć turniej mocnym akcentem, mając w perspektywie mecze z dużo silniejszymi rywalami. A argumenty mają potężne. W składzie roi się od gwiazd na czele C. Ronaldo, dla którego byłoby to piękne zwieńczenie kariery reprezentacyjnej – triumf w Euro, ale do tego daleka droga oczywiście. Chciałbym jeszcze zwrócić na B. Fernadesa. Myślę, że to on może być najważniejszym graczem drużyny z Półwyspu Iberyjskiego. Gra na „10”, pozycja wiadomo dość newralgiczna, przechodzi przez niego większość akcji, miał bardzo dobry sezon w Man Utd, okraszony wieloma golami i asystami, jest zawsze pod grą. Stworzony do gry kombinacyjnej, a w reprezentacji do takiej gry ludzi nie brakuje. Będzie na pewno bardzo widoczny w tym spotkaniu i myślę, że coś może ustrzelić.

Że Portugalia wygra, to raczej wszyscy się zgodzimy, tyle, że kurs nie jest bardzo atrakcyjny. Ale w połączeniu z golem Bruno Fernandesa wygląda już zacnie, i taki też jest mój typ na to spotkanie.