archiwum

Po 11 latach posuchy, Suns z przytupem wrócili do playoffs, pokonując w pierwszym meczu 99-90 aktualnych mistrzów NBA – Los Angeles Lakers. Czy „Jeziorowcy” znajdą receptę na Devina Bookera i spółkę?

Lakers zawiedli na całej linii, całkowicie nie wywiązując się z roli faworytów. Mistrzowie trafili zaledwie 7/26 rzutów trzypunktowych (26.9%), a na domiar złego przegrali rywalizację na tablicy 33-47. Wiele do życzenia pozostawiła także skuteczność z linii rzutów wolnych 17/28 (60.7%). Gwiazdorski duet James-Davis zdobył łącznie zaledwie 31 punktów, trafiając tylko 11 z 29 rzutów z parkietu.

Kapitalny debiut w barwach Phoenix Suns zaliczył Devin Booker, który zakończył mecz z dorobkiem 34 punktów, 8 asyst i 7 zbiórek. W sukurs przyszedł mu środkowy Deandre Ayton, który zanotował linijkę na poziomie 21 punktów (FG 10/11) i 16 zbiórek, przyćmiewając tym samym Anthony’ego Davisa. Center „Słońc” zdominował w obronie środkowego Lakers, pozwalając mu zaledwie na 13 „oczek” i 5 celnych rzutów z gry. Chris Paul na początku drugiej kwarty doznał kontuzji, musiał zejść do szatni, ale powrócił w wielkim stylu i do samego końca kontrolował tempo gry niczym wytrawny dyrygent.

W meczu otwarcia nie zabrakło ostrych starć i utarczek słownych, co tylko podkręciło atmosferę wśród kibiców Suns zebranych w Talking Stick Resort Arena. W drugim spotkaniu Lakers za wszelką cenę będą chcieli wykorzystać przewagę podkoszową w postaci Davisa, Drummonda, Harrela i Gasola. Spodziewam się, że obrona mistrzów tym razem stanie na wysokości zadania i zatrzyma gorącego jak słońce Bookera. Spodziewam się mocnej odpowiedzi Lakers.