archiwum

Wielki (czyżby?) mecz czeka nas w lidze angielskiej. W sam raz do majówkowego grilla. Man United, najpewniej nowy wicemistrz Anglii (wice tytuł daleko nie powędruje) w starciu tytanów podejmuje chyba największego przegranego tego sezonu, czyli Liverpool. Mecz na papierze wygląda na hit. Oba zespoły mają rzesze wiernych fanów w Polsce i sporo tych osób już ostrzy noże, widelce, pekluje karczek i robi wyśmienity sos barbecue. No dobra, może to jednak nie ze względu na ten mecz?

Czerwone Diabły są świeżo po rozgromieniu Romy i na pewno nie będą w stanie zagrać w weekend równie dobrze i szybko. Są priorytety, w premier league dosyć bezpieczna przewaga, w perspektywie korzystny terminarz i Liga Europy na wyciągnięcie ręki, a trofeum to trofeum, każdy chce je zdobywać. Myślę więc, że w meczu z Liverpoolem wielkich fajerwerków nie pokażą. Z drugiej strony mamy Liverpool który jeszcze rozpaczliwie próbuje walczyć o Ligę Mistrzów. Niestety dla ich kibiców zmęczenie materiału daje się we znaki. Tylko remisy z Newcastle i Leeds znów oddaliły The Reds o tego celu.

Na ostatnie 10 meczów pomiędzy tymi zespołami w lidze, aż 6x padał wynik remisowy i nigdy to nie było więcej niż 1:1. Reszta z tych meczów też nie obfitowała w bramki. W niedzielny meczu, może być podobnie, a nawet myślę że jest to bardziej prawdopodobne niż „może”. Skłaniam się do tego, że mecz nie będzie stał na najwyższym poziomie jak na standardy Premier League i na koniec na tablicy wyników zobaczymy 0:0 lub 1:1. Taki stan rzeczy (X i under 2,5) możemy zagrać po kursie 4,5. Jeśli chcemy zmniejszyć nieco ryzyko, ciekawym wariantem może być postawienie X2 i under 2,5 wyceniane na 2,65, bo jeśli miałbym wybrać tylko pomiędzy 1 a 2, większe szanse daje The Reds.