archiwum

Wielki finał na Wembley, gdzie w szranki staną dwie najlepsze drużyny Euro2020, Włochy i Anglia. Delikatnym faworytem jest reprezentacja Trzech Lwów, ale w finale wszystko może się zdarzyć. Gospodarzom nie tylko pomagają własne ściany, ale także organizatorzy euro – to będzie 7 spotkanie Anglików… i szóste rozegrane na Wembley – żenua. Nie wspominając już o „karnym z kapelusza” na Sterlingu – pozwólcie, że spuszczę na to zasłonę milczenia.

Reprezentacja Włoch pozostaje niepokonana od 33 spotkań. Naprawdę, mało brakowało w starciu z Hiszpanią – Włosi rozegrali najgorszy mecz na turnieju – męczyli się, grali topornie i pozwolili się zdominować w środku pola. Pomimo tego, potrafili ten mecz wygrać po rzutach karnych i w kluczowych momentach okazali się bezlitośnie skuteczni. Anglia pokonała Danię dopiero po dogrywce, choć dyktowała warunki gry – Kane był liderem z krwi i kości, Rahim Sterling był szybszy od błyskawicy i wjeżdżał w pole karne jak Kimi Raikkonen za dobrych czasów w Formule 1. Jeśli miałbym wybierać najsłabsze ogniwo reprezentacji, byłby to na pewno bramkarz Jordan Pickford.

Anglia nie zdobyła żadnego znaczącego trofeum od mistrzostw świata 1966 i jest na najlepszej drodze do przełamania fatum. Sprzyja im dosłownie wszystko – 67 tysięcy fanów na trybunach, brak kontuzji w składzie, przewaga fizyczna piłkarzy i twarda jak stal obrona. Azzurri są już mocno zmęczeni turniejem – Chiesa wypluł płuca i być może zagra z lekką kontuzją, Chiellini ma 36 lat i już nie wszystko nadrobi doświadczeniem, Immobile nie zachwyca, a Insigne nie zagra tak wspaniale jak w meczu z Belgią. Całym sercem za Włochami, ale tym razem górą będzie rozum – wygrana Anglii i powyżej 2,5 gola w meczu z kursem 5,20.